Co się kryje w amazońskich krzakach?

Data: 23.09.2023
Cel: amazonia

Wyruszamy w trzydziestodniową wyprawę do serca Ameryki Południowej- Amazonii. Przed nami wiele niebezpiecznych, ale pięknych przygód. Będziemy w dzikich dżunglach i poznamy tajemnicze fawele. Wśród nas będą pojawiać się nieokiełznane zwierzęta i ludzie z różnymi zamiarami. Poznamy historię najniebezpieczniej miast na świecie. Czy podołamy tym wyzwaniom?  

Pierwsze wyzwanie spotyka mnie już w Limie. Plecak z ważnymi rzeczami został na lotnisku we Francji i będzie najprawdopodobniej dopiero jutro. No trudno, biorę taksówkę i jedziemy do Miraflores, czyli jednego z najbardziej popularnych dystryktów w stolicy Peru. Po zameldowaniu w hotelu lecimy na szybkie zakupy i testy lokalnej kuchni. Lima oferuje dużą różnorodność kulinarną. Znajduje się tu także najlepsza restauracja na świecie, gdzie pokaz kosztuje nawet do 1400. Złotych.  

Następnego dnia ruszamy na wycieczkę z przewodnikiem by przed wejściem w dżunglę,  poznać miejskie warunki. Lima oferuje wiele majestatycznych miejsc otwartych dla turystów, takich jak hotele czy kościoły. Dominuje tu wiara chrześcijańska, jednak pojawiają się różnice w porównaniu do naszych europejskich świątyni. Występuje tu postać Jezusa jako dziecko, a figury są przedstawione często w brutalny sposób. Jedno z ciekawszych miejsc tej wycieczki to katakumby. Znajduje się tam minimum 25 tysięcy ciał, a raczej już kości. Z tym miejscem wiąże się ciekawa historia. By zostać tam pochowanym trzeba było zapłacić całkiem sporą kwotę. Gdy skończyło się miejsce w katakumbach zwłoki były usuwane, a rodziny nie miały o tym pojęcia. Nie miały też jak się o tym dowiedzieć, ponieważ do podziemi wstęp był zabroniony.  

Po wycieczce i krótkim odpoczynku wybieramy się odwiedzić park, w którym mieszka od 30. do 40. kotów, a zaraz po nim czeka na nas food tour. Podczas kulinarnej wyprawy możemy spróbować różnych nasion, suszonej wołowiny, chiche i wiele niespotykanych warzyw, i owoców oraz napojów bezalkoholowych, jak i tych z procentami. Peru słynie przede wszystkim z wielu rodzajów ziemniaków, które często pojawiały się w przeróżnych postaciach. Na sam koniec zawędrowaliśmy do lodziarni bo na lody zawsze znajdzie się miejsce w żołądku.  

Drugiego dnia wszystko zaczyna się układać. Plecak szczęśliwe trafił do hotelu, gardło przestaje boleć. Idziemy na ostatnie zwiedzanie artystycznej Limy, a później prosto na lotnisko, z którego lecimy do Puerto Maldonado, gdzie zaczynamy dziką część podróży. Przez jakiś czas towarzyszyć nam będzie Holly, przewodniczka. Wybieramy się na rynek, gdzie zrobimy najpotrzebniejsze zakupy, ponieważ już nazajutrz wyjeżdżamy w zupełnie inne miejsce.  

Rano poznajemy się z ekipą, z którą wspólnie będziemy odkrywać dzikie zakątki świata. Jest w niej między innymi JJ- człowiek który wychował się w dżungli. To właśnie on zadba o nasze wrażenia i bezpieczeństwo.  

Na miejscu od razu pakujemy się do łódki i wypływamy w głąb amazońskiej dżungli.                                            Po drodze mieliśmy okazję spróbować liści koki, które oczywiście są w Peru legalne. Wysiadamy w Las Pedras- stacji różnorodności. Czas na naszą pierwszą wędrówkę po dżungli. Już pierwszego dnia spotykamy wiele owadów i zwierząt, a zaraz po zmroku nawet tarantulę. Ale nie ma co się przemęczać, to przecież dopiero początek.  

Następnego dnia ruszamy na wyprawę w poszukiwaniu ar- niesamowitych ptaków, które można spotkać w sercu Amazonii. JJ zabiera ze sobą maczetę, której używa do pracy (np. łowienia ryb).                                                                                                                                                                                    Z łatwością odnajdujemy papugi. Są one w okresie godowym, więc oglądanie ich zachowania sprawia wiele radości. Wykazują one zachowania taneczne, pokazują skrzydła i wydają charakterystyczne dźwięki (,,kwik!”) aby przyciągnąć uwagę partnera.                                  Ciekawostką o arach jest fakt, że zjadają glinę by wchłonąć truciznę występującą w niektórych nasionach i owocach. Nie są to jednak jedyne zwierzęta które tak robią. Inne gatunki ptaków i niektóre ssaki również zjadają glinę z tej samej przyczyny.                                                            Tego samego dnia wyruszyliśmy na wieczorną eksplorację. Łódka to główny sposób poruszania się w amazońskiej dżungli  aby móc eksplorować jeszcze więcej obszarów, dlatego to właśnie nią będziemy się przemieszczać przez większość czasu. Często też będziemy wchodzić do wody i w niej przechodzić dłuższe dystanse.  Podczas wodnej przechadzki jeden z nas- Nikita- zobaczył coś w wodzie. Sprawnym i szybkim ruchem zanurzył ręce. A z wody wyciągnął krokodyla. Gościu dosłownie złowił mocarnego kajmana okularowego! Wszyscy byliśmy w szoku bo zwierzę było naprawdę duże. To było fascynujące doświadczenie, choć jeszcze lepszy był moment, gdy przyszła pora bym to ja złapał kajmana karłowatego. To niesamowite uczucie trzymać w rękach tak przerażające zwierzę.  

Jednak dżungla ma do zaoferowania o wiele więcej niż ,,tylko” łapanie krokodyli. Cieszę się, że jest z nami JJ, który dzisiejszej nocy pokaże nam jeszcze więcej ciekawych zjawisk. Ale przed tym jeszcze cały długi dzień przygód. Zaczęliśmy go od odpoczynku, czyli dryfowania na wodzie i spaceru po okolicznym lesie. Po powrocie do obozu dołączyli do nas junglekeepersi (osoby dbające o bezpieczeństwo dżungli i jej zasobów ) i spróbowaliśmy żółwich jaj. Był to smak przypominający jajko połączone z rybą. 

Po drzemce (pięciogodzinnej…) okazało się, że za niedługo nadejdzie pora na rozpoczęcie nocnej wyprawy. Już po półgodzinnym spacerze zatrzymaliśmy się na przerwę. Miała być ona spowodowana oglądaniem zwierząt tylko, że pół godziny później okazało się, że JJ najprawdopodobniej zasnął. Zaczynało się robić chłodno. Ruszyliśmy dopiero ponad godzinę później. Wciąż trafialiśmy na krokodyle i płazy, a także na ślady zwierząt, np. jaguara. To była dobra wyprawa, z wyjątkiem tego, że mój towarzysz praktycznie w ogóle nie oglądał się na to czy nadążam za jego tempem. W końcu mógł sobie pomagać wiosłem. To ja miałem dwa plecaki i kamerę. Finalnie, wraz z plecakiem,  skończyłem cały zalany . Chyba nie wypłacę się z tej wyprawy. Atmosfera była nerwowa i chaotyczna, na szczęście zaczynało robić się już jasno. Po dwóch godzinach udało nam się wrócić do obozowiska.                                                                                                                                                               Z samego rana zjedliśmy śniadanie i wróciliśmy do siedzimy Jungle Keepers. Chociaż nie zobaczyliśmy wszystkich zwierząt które miały być w dziczy, pobyt w sercu dżungli był mocnym doświadczeniem. Lecz to nie koniec przygód w Amazonii.  

Po pobycie w survivalu przyszła pora na trochę luksusu. Będziemy mieli okazję spać w domku na drzewie, który znajduje się na 31. metrach wysokości. Z jego tarasu można na nowo odkrywać przyrodę. Dobrze jest w końcu wyspać się na normalnym materacu. Po tej nocy opuszczamy dżunglę ale przed tym JJ zabiera nas do swojego brata który jest szamanem specjalizującym się w jednej z popularnych ceremoni. Pokazał on nam wiele naturalnych leków i wytłumaczył ich działanie. Później przeszliśmy do pokoju w którym odbywają się ceremonie. Szaman wiedział naprawdę wiele, widać było, że praca którą wykonuje to nie są przede wszystkim pieniądze, a chęć pomocy ludziom.  

Tą przygodę kończymy odwiedzając Amazon shelter, miejsce w którym wolontariusze pomagają skrzywdzonym zwierzętom takim jak małpy, ptaki różnych gatunków czy nawet leniwce. Myślę, że warto promować i zgłosić się na wolontariat w tego typu miejscu. Może to być wyjątkowa okazja do pracy z egzotycznymi zwierzakami, a może nawet przeżycia przygód podobnych do moich? 

aktualności

Sprawdź wpisy z tej podróży

Wspieraj naszą podróż na Patronite:
Dziękuję za Twoje wsparcie!
Zlokalizuj mnie satelitarnie:

Co się kryje w amazońskich krzakach?