Czy podróż do jednej z najciaśniejszych i najdłuższych jaskiń to dobry pomysł? Przekonamy się, bo właśnie tam dzisiaj poniosą nas nogi. Mam nadzieję, że pokonasz klaustrofobię i wyruszysz z nami w tę ekstremalną podróż!
Jaskinia, do której się udamy z Kawiakiem nazywa się Haritun – to właśnie tam wejdziemy i postaramy się nie zgubić. Po drodze mijamy osady i kanion Tekoa. To niesamowite widoki, jednak jedziemy dalej, nie ma czasu do stracenia.Na start wita nas pomieszczenie wydrążone przez wodę. Jest tam strasznie gorąco, ale spoko, Kawiak twierdzi, że będzie jeszcze cieplej. Przed nami masa zacisków, czyli ciasnych tuneli. Szerokie miejsca, takie jak to, nigdzie się już tutaj nie pojawią.
Podejmuję się prowadzenia nas i początek trasy wcale nie jest taki zły- aż do pierwszego zwężenia. Robi się coraz trudniej: przepaści, wznosy i spadające na głowy kamienie. Pod ziemią w Izraelu średnia temperatura to 25 stopni, więc w pełnym ubraniu jest bardzo duszno. Żeby jeszcze bardziej utrudnić sobie naszą wyprawę, wraz z Kawiakiem postanowiliśmy się rozdzielić i pójść innymi trasami, które finalnie łączyły się w jedną. Można by powiedzieć, że wszystko poszło po mojej myśli, gdybym nie zaklinował się w jednej z dziur. Oczywiście udaje mi się wydostać, ale pamiętajcie- tylko spokój nas może uratować!
Zaczęliśmy wracać do wyjścia, jednak spotkała nas dość niecodzienna sytuacja. Na przeciw nam, ciasnym korytarzem, wyszedł chłopiec, a zaraz za nim kobieta. Okazuje się, że to właśnie dzieciak jest przewodnikiem tej pani. Jak sama twierdzi, ufa mu w 100%. Po tym niespodziewanym spotkaniu ruszamy na kolejną eksplorację.
Tym razem będzie trochę łatwiej. Jedziemy do jaskini solnej. Kolejnym zaskoczeniem, tym razem już na drodze, są budki z wartownikami, którzy celują bronią w każdy przejeżdżający samochód. Bezproblemowo dojeżdżamy do Malham i dołączamy do zorganizowanej grupy, dzięki której łatwiej będzie nam zjechać 100 -metrowym szybem. Ten zjazd na pewno zapamiętam do końca życia. Zjeżdżasz w dół i niby wiesz, że gdzieś na dole jest grunt, ale tak naprawdę pod nogami nie widać nic. Przebywanie w jaskini jest mega zdrową sprawą. Przez poziom zasolenia nie ma tu żadnych mikrobów, wirusów ani innych tego typu rzeczy. Po trzech dniach wdychania kurzu będzie to niczym sanatorium dla naszych płuc. Ale nie tylko dla nich – jest ona po prostu pełna najróżniejszych, ciekawych rzeczy, które są po prostu zadziwiająco piękne.
Chodzenie po wąskich korytarzach to fantastyczne doświadczenie, choć bardzo wykańczające. Po tak intensywnym dniu należy nam się prysznic i odpoczynek. A co przyniesie jutro?
aktualności
Challenge, zabawa, hulanki i swawole.