Los zadecydował – Brazylia z Łatwogang!

To moja opowieść o niezapomnianej podróży do Rio de Janeiro, pełnej przygód i niespodzianek. Startując w Polsce, wylądowałem na słynnej plaży Copacabana. W dalszej części mojej podróży odwiedziłem fawele i uczestniczyłem w emocjonujących aktywnościach, takich jak paralotniarstwo czy piłka nożna z lokalnymi mieszkańcami. Całość zwieńczyła kreatywna akcja z udziałem sobowtóra Neymara, dodając humoru i autentyczności całemu wyjazdowi.
Data: 13.01.2024
Cel: Brazylia

Los zadecydował! – Brazylia z Łatwogang! 

Tą przygodę wraz z Łatwogang zaczynamy już w Polsce. Rzutki wbite w mapę pokazują dwie lokalizacje- Mali i Brazylię. Tym razem to jednak wy- widzowie- wybieracie w którą z tych dwóch lokalizacji się wybierzemy. I wybór trafia na Brazylię, kierunek- RIO DE JANEIRO!  

Pierwszy dzień zaczynam pod znakiem zatrucia pokarmowego, ale przygoda to przygoda i na miasto wyjść trzeba. Nogi zaniosły nas na malowniczą plażę Copacabana. Uraczyliśmy się tam napojem z koksa i targowaliśmy się z lokalnymi sprzedawcami. Po obowiązkowych zakupach, takich jak owoce i pamiątkowe łachmany, naszym celem jest statua Jezusa. Już na początku drogi okazuje się, że zostaliśmy oszukani. By dostać się do statui trzeba przejechać kolejką z pięknymi widokami lub scamerskim autobusem. Możnaby powiedzieć, że morał tej historii jest taki, że lepiej odwiedzić naszego ,,polskiego Jezusa ze Świebodzina”. Na szczęście wszystko wynagradzają niesamowite widoki. Po intensywnej wycieczce przyszedł czas na testy lokalnej kuchni. Odwiedziliśmy przydrożny punkt z brazylijskimi kiełbasami, a później restaurację  w Copacabanie.  

Dzień drugi spędzamy na fawelach, czyli biedniejszych dzielnicach w Brazylii, gdzie domy zbudowane są z najtańszych materiałów, a ich mieszkańcy mogą być niebezpieczni. Ciekawy jest fakt, że im wyżej położony jest dom, tym jest tańszy. Dodatkowo prąd i woda są tutaj darmowe. My wybieramy się na zorganizowaną wycieczkę z przewodniczką, która oprowadzi nas po bezpieczniejszych fawelach, nastawionych na turystykę. Po podróży motocyklami docieramy do jednej z nich- Rocinha. Aktualnie to jedna z najbardziej rozwiniętych faweli. Wszystko co mamy w centrum miasta możemy dostać i tutaj. Mimo to są tam również miejsca,  w których nie możemy nagrywać. Spowodowane jest to obecnością osób działających w handlu nielegalnymi substancjami. Na szczęście to tylko kawałek miasteczka.                                                                                                                                                                Po pokazie sztuczek brazylijskiego dziadzia, powoli kierujemy się do najbardziej emocjonującego punktu tego dnia- fryzjera. Łatwogang przyleciał z fryzurą na wzór flagi Brazylii, a ja nie chciałem być gorszy. Moją inspiracją był Ronaldo Nazário de Lima. To odważny wybór, ale trafiony, bo od razu po wyjściu wzbudziłem zainteresowanie lokalsów.  

Z odpowiednimi fryzurami i koszulkami piłkarskimi mogliśmy zmierzyć się w grze w piłkę nożną przeciwko Brazylijczykom. To nie była jednak najbardziej ekstremalna aktywność tego wyjazdu. Naszym planem było przelecieć się paralotnią. Po nagraniu ostatnich wiadomości dla rodziny i przyjaciół mogliśmy startować. Panowie z którymi lecieliśmy byli bardzo profesjonalni i wyszkoleni, więc pomimo obaw (jednego z nas) nikomu nie stała się krzywda. Emocje postanowiliśmy rozładować w Lapa- imprezowej miejscówce. To był długi wieczór, lecz wiecie. Co było w Lapa zostaje w Lapa.  

Oprócz smakowania lokalnej kuchni i testowania atrakcji, chcieliśmy zrobić jedną mocną akcję- przekonać całą Polskę, że spotkaliśmy Neymara. Oczywiście spotkanie tego prawdziwego graniczyło z cudem. Na szczęście wpadliśmy na genialny pomysł ogarnięcia spotkania z jego sobowtórem, który na YouTubie nagrywa pod nazwą ,,Sosia do Ney”. Gość zgodził się, więc trzeba było kupić bilety do Sao Paulo. Podróż tam była bardzo droga, okazało się, że to jednak dopiero początek naszych problemów. Byliśmy bardzo pozytywnie nastawieni, aż do momentu kiedy przyjechaliśmy na lotnisko i dowiedzieliśmy się, że nasz lot został odwołany. Chciałem się poddać, ale finalnie Łatwogang namówił mnie żebyśmy pojechali na inne lotnisko i stamtąd spróbowali dostać się do Sao Paulo. Niestety wiązało się to z dodatkowymi kosztami. W tym momencie cała akcja wyniosła nas 8 tysięcy złotych… na osobę. No trudno, dobra fabuła wymaga poświęcenia. Najważniejsze, że udało nam się zrobić jeden krok do przodu, czyli  złapać następny samolot. Na miejscu bierzemy drogą taksówkę i ruszamy na spotkanie. Ziomek okazał się bardzo pozytywny, zgodził się nawet odwieźć nas na lotnisko. Nagraliśmy wszystkie potrzebne filmiki i zrobiliśmy zdjęcia, lecz po dziesięciu minutach musieliśmy wracać. To wszystko po to by po wstawieniu zdjęcia oglądać mocną reakcję całej Polski.  

Wyjazd do Brazylii z Piotrkiem na pewno różnił się od reszty moich wyjazdów. Był przede wszystkim świetną zabawą i dobrym odpoczynkiem od przygotowań do Mount Everestu. Samotne podróże są świetnym sposobem na zwiedzenie świata, ale moment w którym możesz przeżywać emocje podczas wyprawy z kimś jest fantastyczny. Pomimo, że to była bardzo kosztowna podróż nie żałuję żadnej chwili spędzonej w Brazylii.  

aktualności

Sprawdź wpisy z tej podróży

Wspieraj naszą podróż na Patronite:
Dziękuję za Twoje wsparcie!
Zlokalizuj mnie satelitarnie:

Los zadecydował – Brazylia z Łatwogang!