Mroźne dni i drogi oświetlone lampkami – 7 jarmarków w 7 dni

Data: 24.12.2023
Cel: jarmarki

Byliście grzeczni w tym roku? Mam taką nadzieję! W ramach prezentu wybierzemy się na eurotripa po siedmiu jarmarkach bożonarodzeniowych. Dodatkowo odwiedzimy je w siedem dni. Drodzy Państwo, lubimy wyzwania, więc żeby utrudnić sobie jeszcze bardziej ten challange, jedyne jedzenie, jakie będę mógł spożywać przez ten tydzień, będzie musiało być zakupione w jarmarkowych budkach. Ruszamy w trasę? 

 

Kierunek: Austria, Wiedeń 

Po kilkugodzinnej podróży docieramy do Art Advent, czyli pierwszego jarmarku. Przez mój pusty żołądek nie ma on nic ciekawego do zaoferowania- naszym priorytetem jest kiełbasa… lub inne treściwe jedzenie. Szybko zmieniamy więc miejsce na Ringplaz. Popularny w Austrii poncz, słodycze, wyroby rzemieślnicze. I sznycel! Po drodze łapiemy jeszcze kołacza, pieczone kasztany i ciastka na śniadanie. W ten sposób Wiedeńskie jarmarki kończą z oceną 6/10. Choć dekoracje i atmosfera panująca tam była świetna, a jedzenie całkiem spoko, nic szczególnie mnie nie zaskoczyło, wiało trochę monotonią. Przecież przed nami jeszcze sześć  innych miejscówek. 

 

Przystanek: Szwajcaria, Zurych 

Rozpoczynamy kolejną trudną trasę i po kilku godzinach wbijamy na szwajcarskie tereny. Tutaj wycieczkę zaczynamy od wyjątkowego, największego, zadaszonego jarmarku w Europie. Znajduje się on na dworcu Zurych HB. Tu jest z czego wybierać. Wlatuje hot dog z różnymi dodatkami oraz hinduskie danie,,butter chicken”. Drugi jarmark jest tradycyjnie na otwartej przestrzeni- to Niederdorf. Ładne domki i dekoracje, ale wiecie co naprawdę robi klimat? Żarcie. Do plecaka pakujemy szwajcarski ser. Finalnie obydwa jarmarki zdobywają solidne 8.5/10. 

 

Trudności trzeba pokonać: Belgia, Brugia 

Jesteśmy spóźnieni, bez internetu i zmęczeni. I chociaż na ostatnie pół godziny, to liczy się fakt, że jesteśmy. Market w Burgi jest trochę inny niż reszta, jednak wpływ na to ma jego położenie w mieście, które nie jest stolicą. Dostaje ocenę 7/10. Jest bardzo urokliwy, szczególny charakter mają kamieniczki znajdujące się w pobliżu. Mimo to, jedzenie jest gorsze niż w Austrii, choć wybór jest duży. Mamy tu owoce w czekoladzie, sery, kanapki z kiełbachami i cebulką. Dodatkowo brak śniegu gwarantuje odjęcie punków za styl. Nie jest źle, ale nie jest też najlepiej. 

Jarmark w jaskini: Holandia, Maastrich 

Myśleliście, że nic Was już nie zaskoczy? Będziemy stołować się w jaskini, czyli jarmarku Gemmentegrot. Wejście do takiej atrakcji jest płatne. Czy warto? 

To najstarszy, największy i najczęściej odwiedzany jarmark podziemny w Europie. Dużo stanowisk z jedzeniem i pamiątkami, koncerty, światełka i dekoracje- klimat typowy pod rodziny z dziećmi. Pomimo, że buła z kiełbasą jest w porządku, to miejsce dostaje ocenę 6/10. Dużo atrakcji i ciekawy koncept, ale to nie jest atmosfera, której oczekuję od jarmarku. 

 

Muszę się do czegoś przyznać… 

Niemcy, Norymberga 

 

Niestety nie udało mi się jeść tylko na jarmarkach. Było to trudne wyzwanie i nie będę kłamał- jednorazowo zjadłem w fastfoodzie. Myślę jednak, że szybko mi to wybaczycie, ponieważ na targu w Nurembergu trzeba wyjątkowo skupić się na drodze. Superprzepych w ilości, jakości i atrakcjach. Jarmark podzielony na trzy części oferuje Wam karuzelę dla dzieci, znajdziecie tam też bombki idealne do babcinej kolekcji. Na koniec dnia, wraz ze znajomymi uraczyć się można grzańcem. W pełni zasłużone 9/10! 

 

Czy sąsiad ma lepiej? Czechy, Praga 

Ta stolica ma swój urok. Może dlatego że jest podobna do Krakowa? Tutaj odwiedzimy dwa jarmarki. Mieszkańcy Pragi twierdzą, że jakość głównego targu na przestrzeni lat spadła, dlatego zobaczymy też drugi, oddalony o dwadzieścia minut spacerem. Pomimo całkiem dobrego jedzenia i dużego wyboru ocena jarmarku będzie zbliżona do tego wiedeńskiego. Czyli jest spoko, ale dupy nie urywa. Mimo wszystko myślę, że warto go zobaczyć, przynajmniej dla samej Pragi. W dużym skrócie 6/10. 

 

I mamy jak w domu! Polska, Kraków 

Może nasz krakowski jarmark nie jest tak duży jak w Norymbergii, ale mimo to znajdziemy tu masę budek z ciekawymi rzeczami. Poddajemy pod test kaszankę, zupy oraz pierogi. Nie oszukujmy się- wobec rodzimego miasta mamy duże wymagania. Z wielkim bólem serca muszę przyznać, że nie spełnił on wszystkich oczekiwań. Klimat oczywiście doskonały, jednak jedzenie mocno średnie, a ceny raczej zawyżone. Pomijając to, myślę, że każdy, nie ważne czy Polak czy obcokrajowiec, powinien odwiedzić polski targ świąteczny (najlepiej w Krakowie oczywiście), żeby poczuć prawdziwą i niepowtarzalną magię świąt.  

aktualności

Sprawdź wpisy z tej podróży

Wspieraj naszą podróż na Patronite:
Dziękuję za Twoje wsparcie!
Zlokalizuj mnie satelitarnie:

Mroźne dni i drogi oświetlone lampkami – 7 jarmarków w 7 dni